I oby tak dalej

Stal Rzeszów pokonała Karpaty Krosno 2:0.

Bramki w tym meczu padły pod sam koniec meczu, ale wcześniej Stalowcy stworzyli sobie bardzo dużo okazji do strzelenia gola.

Tylko Piotr Prędota mógł strzelić nawet pięć goli. Pierwszą już w 5. minucie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, piłka trafiła do Prędoty 5 metrów od bramki, ale nasz najlepszy snajper przestrzelił. 20 minut później, po dograniu Bednarczyka, główkował Prędota, ale trafił prosto w Hajduka. W tym jednak przypadku, sytuacja nie była aż tak klarowna. W 35. minucie Szczoczarz powinien strzelić gola po uderzeniu z głowy. Jakubowski dograł piłkę bardzo precyzyjnie, ale „Szczota” w dogodnej sytuacji nie trafił w bramkę.

Po przerwie to goście mieli okazję do strzelenia gola. Walaszczyk dośrodkowywał z rzutu rożnego, ale Madeja, w dogodnej sytuacji nie trafił w bramkę. Ale to Stalowcy częściej byli przy piłce i konsekwentnie dążyli do strzelenia gola. Próbowali strzelać z dystansu (Jędryas, Brocki), ale gola udało się strzelić po stałym fragmencie gry. W 76. minucie, po rzucie rożnym, Bednarczyk wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. Po chwili było 2:0. Po ładnej akcji Karwackiego i Brockiego, Prędota z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. Prędota mógł w końcówce pokusić się o dwie bramki więcej, ale zabrakło dokładności. Gola o mały włos nie zdobył też Bednarczyk. Byłby to jednak gol samobójczy. Wysoka formę potwierdził Lewandowski, który w tej sytuacji wyciągnął się jak struna i wybił piłkę na rzut różny.

Stalowcy zdobyli 3 punkty i zagrali tak, jak tego oczekują kibice. Teraz czeka nas wyjazdowy mecz w Lubinie. Już w środę naszym rywalem będzie Lublinianka.