Poznaniak poznaniakowi wilkiem

18 Sierpnia 2019, godzina 09:00, autor: Michał Mryczko

Czwarta kolejka, trzy punkty, dwie bramki - Stal Rzeszów pokonała Lecha II Poznań. Spora w tym zasługa rodowitych poznaniaków.

. Rezerwy Lecha przyjechały do Rzeszowa w składzie słabszym, niż ten, który podejmował we Wronkach Skrę Częstochowa. Taki urok drugich drużyn - raz wzmocnią je ci z pierwszego składu, którzy potrzebują ogrania, a raz nie. Mieli jednak dzięki takiemu stanowi rzeczy młodzi okazję do wykazania się na trudnym terenie. I, trzeba przyznać, pokazali sporą dawkę umiejętności nabranych i wypracowanych w poznańskiej akademii. Na punkty w starciu ze Stalą Rzeszów jednak to nie wystarczyło.

Obie ekipy postawiły na pressing. I o ile w pierwszej fazie meczu dawał on Lechitom okazje do przejęcia piłki i szybkiej kontry, o tyle, w pozostałych, nie. Stalowcy natomiast w swoim stylu atakowali rywala wysoko i kontrolowali grę. Owa kontrola do 40. minuty nie przyniosła niczego wymiernego, bo szwankowały ostatnie, najważniejsze kontakty z piłka. Nie mowa tu tylko o skuteczności, ale także o wypracowaniu dogodnych sytuacji bramkowych.

Ostatnie pięć minut pierwszej połowy to kumulacja sytuacji dla gospodarzy. Najpierw Mateusz Olejarka, po świetnym podaniu Wojciecha Reimana, urwał się obrońcom i stanął oko w oko z Miłoszem Mleczko. Młodzieżowiec Stali uderzył po długim rogu, ale bramki nie zdobył - piłka odbiła się od słupka i opuściła boisko. Co się, jednak, odwlecze, to nie uciecze - trzy minuty później rezultat spotkania otworzył Dominik Chromiński, który pojawił się na murawie kilka chwil wcześniej, zmieniając Damiana Michalika. Pochodzący z Poznania pomocnik wypuścił na prawej stronie Damiana Sieranta (notabene również poznaniaka), ten wbiegł w pole karne, oddał futbolówkę ponownie do Chromińskiego, a Dominik, po kapitalnym zachowaniu w szesnastce, uderzył w prawy dolny róg bramki rywala. Zasłonięty Mleczko nie miał nic do powiedzenia.

Bramka do szatni zamknęła premierowe czterdzieści pięć minut. Jeśli ktoś miał wrażenie, że źle dla drugiej drużyny Lecha Poznań skończyła się pierwsza połowa, to musiał zmienić zdanie dwie minuty po rozpoczęciu drugiej. Tymoteusz Klupś przedzierał się na prawej stronie, starając się mijać defensorów Stali. O ile raz czy dwa mu się to udało, o tyle za trzecim, gdy na jego drodze stanął Sławomir Szeliga, już nie. Co więcej, młody pomocnik przegraną walkę z doświadczonym defensorem Stali chciał wykorzystać, mimo wszystko, z pożytkiem dla swojego zespołu. Arbiter Marcin Szrek zinterpretował upadek Klupsia jako próbę wymuszenia faulu, za co ukarał młodego, acz bogatego w ekstraklasowe występy zawodnika żółtą kartką. A że była to już druga jego osobie pokazana, to obejrzeć musiał i trzecią - czerwoną.

Gra w przewadze tylko dodała animuszu atakom miejscowych. Więcej miejsca na boisku spowodowało, że akcje ofensywne przynosiły więcej dobrego. Na 2-0 trafił na pół godziny przed końcem meczu Grzegorz Goncerz, który na murawie pojawił się kilka minut wcześniej. Trzeba oddać cesarzowi co cesarskie - obie zmiany trenera Janusza Niedźwiedzia po paru chwilach okazywały się strzałami w dziesiątkę. Takim mianem co prawda nie można określić kiksa Mateusza Olejarki, który spowodował to, że Goncerz przy piłce się znalazł, ale w tym przypadku nietrafienie w piłkę okazało się niezwykle trafnym zagraniem. Dołożyli od siebie dwanaście groszy do tej bramki także defensorzy Lecha, którzy z pewnością nie zachowali się tak, jak powinni.

Pozostała część meczu w większości toczyła się pod dyktando Stali, ze spokojem w prowadzeniu gry. Wyjątek stanowił błąd Damiana Kostkowskiego, który przytrafił się obrońcy biało - niebieskich dwie minuty po bramce Grzegorza Goncerza - Filip Marchwiński stanął oko w oko z Wiktorem Kaczorowskim, ale w idealnej sytuacji pomocnik Lecha posłał piłkę obok bramki. Mógł to być moment zwrotny tego spotkania, ale na nasze szczęście, nie był. Gospodarze w pełni zasłużenie zgarnęli trzy punkty i śrubują serię bez porażki na własnym stadionie. Hetmańska 69 twierdzą pozostała, i mieć trzeba nadzieję, że miana tego nie straci jeszcze długo.

Stal Rzeszów - Lech II Poznań 2-0 (1-0)

1-0 Dominik Chromiński (44)

2-0 Grzegorz Goncerz (60)

STAL RZESZÓW: Wiktor Kaczorowski - Piotr Głowacki, Sławomir Szeliga, Damian Kostkowski, Damian Sierant - Łukasz Mozler (63. Błązej Cyfert), Wojciech Reiman, Mateusz Olejarka (69. Jakub Kądziołka), Adrian Ligienza (57. Grzegorz Goncerz), Damian Michalik (41. Dominik Chromiński), Artur Pląskowski.

LECH POZNAŃ: Miłosz Mleczko - Grzegorz Wojtkowiak, Tomasz Dejewski, Wiktor Pleśnierewicz (87. Bartosz Bartkowiak), Mateusz Skrzypczak, Filip Marchwiński, Jakub Kamiński (78. Jakub Karbownik), Karol Smajdor, Eryk Kryg (66. Paweł Tupaj), Filip Szymczak (84. Kacper Janiak), Tymoteusz Klupś.

ŻÓŁTE KARTKI:  Mateusz Olejarka (Stal), Tymoteusz Klupś x 2 (Lech II)

CZERWONA KARTKA: Tymoteusz Klupś (Lech II, w 49. min, za dwie żółte)

SĘDZIOWAŁ:  Marcin Szrek (Świętokrzyski ZPN) oraz Paweł Smyk, Marek Witoń i Aleksander Kozieł.

WIDZÓW: 1918

 

 

REKLAMA
reklama