Remis z liderem, ale satysfakcji brak

3 Listopada 2012, godzina 23:35, autor:

Dzisiejszy mecz obfitował w kilka charakterystycznych elementów. Pierwszy to spora liczba niecelnych podań. I to po jednej jak i po dr

Dzisiejszy mecz obfitował w kilka charakterystycznych elementów. Pierwszy to spora liczba niecelnych podań. I to po jednej jak i po drugiej stronie. Spory wpływ na taki stan rzeczy miało grząskie boisko. Drugi element to często podnoszona do góry chorągiewka sędziego bocznego, która wielokrotnie przerywała akcje Stali. I chyba kilka razy decyzja o spalonym piłkarza Stali (głównie Prokica) była błędną. Trzeci element to ten znany z poprzednich spotkań. Gdy wydaje się, że wszystko jest pod kontrolą, nasi piłkarze dekoncentrują się, rozkojarzają i tracimy bramkę.

Przemysław Matuła powiedział po meczu na konferencji prasowej, że głównym założeniem taktycznym było szybkie strzelenie bramki po prostopadłym podaniu. I faktycznie od początku meczu dało się zauważyć, że właśnie w taki sposób Stalowcy chcą strzelić gola. Niestety często takie zamiary udaremniał sędzia asystent, który przy niemal wszystkich takich sytuacjach sygnalizował spalonego. Ale w 10. minucie Stal mogła strzelić bramkę. W sytuacji sam na sam znalazł się Koczon, minął bramkarza i gdy miał przed sobą tylko bramkę, pośliznął się (potknął) i piłka w bramce się nie znalazła. Niedługo później w równie dobrej sytuacji znalazł się Prokic, ale zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału i z akcji nic nie wyszło. Swoje okazje mieli także puławianie. Już w 5. minucie mogło być groźnie. Nakrosius najpierw pozwolił uciec z piłką Nowakowi (Konradowi), ale później groźną akcję Wisły przerwał. W 27. minucie z najbliższej odległości strzelał Charzewski, na szczęście trafił wprost w Wietechę.
 
Druga połowa zaczęła się doskonale. Po dograniu Jędryasa, w sytuacji sam na sam znalazł się Stachyra i pokonał Penkovetsa. Po chwili Wiślacy mogli wyrównać. Konrad Nowak został sfaulowany 17 metrów od bramki Wietechy i Stalowcy musieli ustawić mur z dziewięciu zawodników. Na szczęście piłka po strzale z rzutu wolnego Gawrysiaka trafiła w jednego z piłkarzy Stali. Niestety w 56. minucie Wiślacy wyrównali. Po dograniu z prawej strony, Nakrosius faulował Nowaka w polu karnym. Sędzia wyrzucił Litwina z boiska i odgwizdał rzut karny. Tego na bramkę zamienił sam poszkodowany. Po straconej bramce Stalowcy uporządkowali szyki i udało się wynik remisowy utrzymać do końca meczu. A tuż przed jego końcem ponownie sędzia przerwał akcję Stali (Prokic sam przed Penkovetsem), po raz kolejny dopatrując się spalonego.
 
REKLAMA
reklama