Tylko garstka najwierniejszych kibiców oglądała kolejną porażkę Stali Sandeco Rzeszów. Tym razem lepsza okazała się drużyna KS

Tylko garstka najwierniejszych kibiców oglądała kolejną porażkę Stali Sandeco Rzeszów. Tym razem lepsza okazała się drużyna KSZO Ostrowiec, której przyjazd do Rzeszowa stał pod znakiem zapytania. Mecz mógł się skończyć prawdziwą kompromitacją, gdyby w bramce nie stał Tomasz Wietecha. Sytuacja jest bardzo zła. Wyprzedzamy w tabeli tylko zespół, który chce „godnie spaść”, ale sami także na dobre zadomowiliśmy się w strefie spadkowej. Co jest potrzebne żeby Stal Sandeco Rzeszów zaczęła wygrywać? Kary finansowe, przesunięcia do rezerw czy inne sankcje dla piłkarzy? Czy może potrzebne są inne zmiany? Jedno jest pewne. Tak dalej być nie może.
Ten mecz zaczął się dla Stali Sandeco bardzo źle. Już w 8. minucie Szala popełnił kosztowny błąd. W strefie środkowej zagrał tak niecelnie, że piłkę przejęli goście. Ta trafiła do Stąporskiego, który z 12 metrów pokonał Wietechę. Pomimo tego Stalowcy nie podjęli jakichś szczególnych starań, żeby zmienić wynik, a wręcz kilka razy z opresji ratował nas Wietecha. Od 34. minuty o zmianę wyniku Stalowcy musieli walczyć w osłabieniu. Po błędzie obrońców w doskonałej sytuacji znalazł się Dylewski, jednak w polu karnym został zatrzymany przez Słomiana. Sędzia uznał jednak, że zawodnik KSZO był wcześnie nieprawidłowo zatrzymywany przez Jędryasa, pokazał Damianowi czerwoną kartkę i zarządził rzut wolny z 18 metrów. Wykonanie rzutu wolnego było bardzo dobre a piłka tylko nieznacznie minęła bramkę Wietechy. Po chwili to Reiman wykonywał rzut wolny po drugiej stronie boiska. Piłka, po jego pierwszym uderzeniu wylądowała na murze, ale po dobitce już na poprzeczce. W 43. minucie kolejny raz nasz zespół wyratował Wietecha a po chwili doskonałą okazję miał Prokic, ale ostatecznie zablokowali go obrońcy.
Po przerwie doskonałą okazje do strzelenia bramki miał Margol. Po jego uderzeniu z rzutu wolnego piłka wylądowała na słupku. Dwukrotnie próbował strzelać Lisańczuk, ale jego uderzenia były bardzo niecelne. Ale od 84. minuty Stalowcy musieli grać w dziewiątkę. Piotr Duda nieprzepisowo zatrzymywał wychodzącego na czysta pozycję Stąporskiego i otrzymał czerwona kartkę. Po chwili po raz kolejny doskonale w bramce spisał się Wietecha, ale w 87. minucie już nie zdołał zażegnać niebezpieczeństwa. Po dograniu z lewej strony i strzale głową, jeszcze zdołał sparować piłkę na poprzeczkę, ale dobitka Klepczarka była już celna. W 88. minucie drugą żółta kartkę otrzymał Stachurski i to KSZO musiało grać w dziesiątkę. Jeszcze minutę później po dobrym podaniu Jakubowskiego świetną okazję miał Wolański, ale przegrał pojedynek z Misztalem. Przed końcowym gwizdkiem Wietecha dwukrotnie uratował nasz zespół od wyższej porażki a po chwili sędzia zagwizdał po raz ostatni.