Wypadek przy pracy

7 Kwietnia 2019, godzina 11:10, autor: Tomasz Żuraw

Takim tytułem należy posumować te zawody. Nasza drużyna po czterech kolejno wygranych meczach, zanotowała pierwszą porażkę ...

trening

... w tej rundzie. Stal, pomimo niekorzystnego rezultatu końcowego, nie była piłkarsko gorszą drużyną w tym spotkaniu i nie jest to ocena kurtuazyjna.
Wystarczy popatrzeć na pomeczowe statystyki. Wyraźna procentowa przewaga w posiadaniu piłki. Wywalczonych osiem rzutów rożnych przy żadnym dla Soły. Pięciokrotnie sędzia sygnalizował spalonego po naszych akcjach, żadnego po stronie gospodarzy.
Biało-niebiescy starali się grać ofensywny futbol, który oprócz widowiskowości, był do tej pory niezwykle skuteczny. Cztery wygrane w tej rundzie, 13 bramek strzelonych przy 1 straconej mówią same za siebie.
Tym razem trener Łukasz Surma znalazł receptę na taki styl gry. Oczekiwanie na przeciwnika przy swojej połowie. Szybkość poruszania się po boisku oraz reakcji i decyzji, a także błyskawicznie wyprowadzane kontry pozwoliły strzelić dwa gole, które wystarczyły tego dnia do zwycięstwa. Duża w tym zasługa młodzieżowca Soły pozyskanego z Młodej Wisły,  dziewiętnastoletniego Mateusza Wyjadłowskiego. Trzecia kontra w wykonaniu tego piłkarza, gdy sprintem zdobył teren na prawym skrzydle i precyzyjnie dograł do środka skończyła się pierwszą zdobytą bramką. Druga, to zespołowa akcja po błyskawicznym, długim podaniu przez Ferugi do Rutkowskiego, a przedłużenie przez niego piłki wykończył celnym strzałem Terbalyan.
Kilka minut wcześniej dwiema kapitalnymi interwencjami popisał się Leonid Otchenashenko, które uchroniły nasz zespół przed utratą bramek.

Nasi piłkarze próbowali wszystkich sposobów, by wypracować sobie dogodne pozycje strzeleckie. Niestety. Przy wzajemnej asekuracji, zmasowana obrona Soły, okazała się skuteczna. Nie przynosiły efektów prostopadłe podania w kierunku napastników. Podobnie, jak wiele akcji sektorami bocznymi. Wrzucane piłki ze skrzydeł w pole karne albo okazywały się minimalnie zbyt długie albo padały łupem dobrze ustawionych obrońców.

Stalowcy próbowali różnych rozwiązań przy stałych fragmentach gry. Niestety, ani długie centry, ani krótkie rozegrania rzutów rożnych pomiędzy Jareckim i Głowackim nie przynosiły pożądanych rezultatów.
Dopiero w 67 minucie, wybitą z rogu po ziemi piłkę w okolice końca pola karnego, wykończył celnym uderzeniem z 17 metrów po ziemi, wprowadzony dwie minuty wcześniej do gry Łukasz Mozler.

Problemy ze znalezieniem pozycji strzeleckiej miał także Grzegorz Goncerz. O ile przed polem karnym piłkarze Soły pozostawiali mu trochę miejsca, o tyle w obrębie szesnastki czuł na sobie przysłowiowy oddech dwóch, trzech defensorów.
Trener Janusz Niedźwiedź próbował zmianami personalnymi zmienić losy wydarzeń na boisku, ale tym razem się nie udało ugrać jakiejkolwiek zdobyczy punktowej.

Soła Oświęcim – Stal Rzeszów 2:1 (2:0)
SOŁA OŚWIĘCIM: Bartosz Szelong - Konrad Kasolik, Kamil Witkowski, Marcin Szymczak, Mateusz Szela, Daniel Feruga, Michał Rutkowski, Mateusz Duda, Roman Terbalyan (89'Mateusz Stankiewicz), Mateusz Wyjadłowski (85' Nikodem Morawski), Michał Chowaniec (73' Łukasz Jaworek).
STAL RZESZÓW: Leonid Otczenaszenko - Damian Kostkowski, Wojciech Reiman, Błażej Cyfert, Grzegorz Goncerz, Damian Sierant (46' Szymon Kobusiński), Adrian Ligienza (65' Łukasz Mozler), Michał Nawrot (55' Tomasz Płonka), Dariusz Jarecki (77' Dominik Chromiński), Piotr Głowacki, Robert Trznadel (88' Sławomir Szeliga).
1:0 - 16 minuta - Mateusz Szela
2:0 – 33 minuta – Robert Terbalyan
2:1 – 67 minuta – Łukasz Mozler

ŻÓŁTE KARTKI:
Kamil Witkowski, Mateusz Szela, Mateusz Wyjadłowski - Soła
Błażej Cyfert, Damian Sierant, Adrian Ligienza, Michał Nawrot – Stal

SĘDZIOWALI:
Jakub Moskal – Sławomir Skalski, Karol Purtak – Skarżysko-Kamienna

WIDZÓW: 100

REKLAMA
reklama