Z obozu rywala: Stal Kraśnik

7 Maja 2019, godzina 14:25, autor: Marcin Bąk

Przed nami kolejna „grająca” środa. Będzie to pojedynek dwóch „Stali”, w roli gospodarze Stal Rzeszów, ...

Piłka w grze
... która w 29. kolejce gościć będzie swoją imienniczkę z Kraśnika.

Stal Kraśnik po aktywnie przepracowanym okresie zimowym do rundy wiosennej przystępowała zgoła innymi celami, niż to było przed rozpoczęciem sezonu. Wtedy głównym celem beniaminka było utrzymanie w lidze, teraz jest nim walka o górną część tabeli. Na inaugurację rundy rewanżowej Stal wybrała się do Świdnika na mecz z miejscową Avią. Stadion w Świdniku w ostatnich latach nie był szczęśliwy dla Stalowców, biorąc pod uwagę ostatnie dziesięć spotkań, kraśniczanie nie wygrali żadnego, remisując jedynie trzy. Nie inaczej było tym razem, mimo że gospodarze praktycznie całą drugą połowę grali w osłabieniu, mecz zakończył się bezbramkowym remisem.

W pierwszym wiosennym meczu na własnym boisku Stali przyszło się zmierzyć z Sołą Oświęcim. Mimo dość sporej odległości w tabeli między obiema drużynami, to goście od początku byli stroną przeważającą. Już w szóstej minucie kapitalną interwencją - jedną z wielu w tym meczu - popisał się Sebastian Ciołek. Dwie minuty później bramkę dla Stali zdobył jej najlepszy strzelec - Rafał Król i jak się okazało była to jedyna bramka w tym spotkaniu. Goście dominowali, jednak wynik nie uległ zmianie. Kolejnym wyjazdowym meczem było spotkanie w Daleszycach. Zamykający tabelę Spartakus okazał się wymagającym przeciwnikiem dla drużyny trenera Pacholarza, która jakby przespała początek meczu. To gospodarze przeważali a kraśniczanie tylko momentami potrafili stworzyć sobie okazje. Po jednej z takich szans faulowany w polu karnym był zawodnik Stali, jednak Król nie wykorzystał jedenastki. Ostatecznie nie padła żadna bramka i mecz zakończył się podziałem punktów.

Dużo lepiej niż przed tygodniem Stal zaprezentowała się własnym kibicom w meczu z Podlasiem. Od początku u gospodarzy widać było duże chęci do gry, momentami prezentowali poziom z meczów jesiennych. Mecz mógł się podobać, goście również stwarzali sobie okazje, jednak to było za mało na niebiesko-żółtych, którzy pewnie wygrali to spotkanie. Po spotkaniach z drużynami z dolnej części tabeli przyszedł czas na spotkanie z teoretycznie mocniejszym przeciwnikiem. Mecz w Puławach był dobrym widowiskiem, od początku to Wisła miała przewagę, którą udokumentowała bramką w 29. minucie. Przed przerwą padła również druga bramka do gospodarzy. Druga połowa to ponownie ataki Wisły, jednak goście również stworzyli sobie okazje. Po jednej z takich okazji kontaktowe trafienie zaliczył Kamil Król, natomiast w doliczonym czasie gry drugie trafienie dla Stali dołożył jego brat Rafał i mecz zakończył się remisem.
- Mieliśmy plan na to spotkanie i do 30 minuty dość dobrze go realizowaliśmy. Po błędzie jednego z naszych obrońców gospodarze zdobyli bramkę. W drugiej połowie na boisko wyszła inna drużyna. Powiedzieliśmy sobie w przerwie, że musimy zawalczyć o pierwszą bramkę. Znamy tę sytuację z autopsji. Jak się prowadzi 2:0, to wychodzi się w strefie komfortu i czeka się na koniec meczu. Tak właśnie wyglądała Wisła w drugiej odsłonie. My szukaliśmy gola, zdobyliśmy go i do końca walczyliśmy o punkt. To się udało, dlatego brawa dla chłopaków. - nie krył zadowolenia trener gości.

W 23. kolejce spotkań na stadion przy ulicy Żwirki i Wigury 2 w Kraśniku przyjechała drużyna Czarnych Połaniec. Zgromadzona publiczność z przebiegu meczu raczej nie była zadowolona, ponieważ sytuacji podbramkowych praktycznie nie było. Gospodarze kończyli mecz w dziesiątkę, mimo to w końcówce byli blisko decydującego trafienia. Mecz zakończył się sprawiedliwym remisem. Po siedmiu wiosennych kolejkach Stal nadal była niepokonana, mimo, że styl w jakim zdobywała punkty nie zawsze mógł się podobać. Spotkanie z Hutnikiem lepiej zaczęli gospodarze i to oni objęli prowadzenie. Stal pokazała jednak, że ambicji nie można jej odmówić i doprowadziła do wyrównania w doliczonym czasie gry. Jeśli nie strzela Rafał Król, to wyręcza go jego brat i tak było tym razem.

W Wielką Sobotę do Kraśnika przyjechał Sokół Sieniawa. Pierwsza połowa zdecydowanie pod dyktando gospodarzy, którzy pierwszą część meczu mają słabszą. Tym razem zagrali bardzo dobrze i do przerwy mieli dwubramkową zaliczkę. W drugiej połowie mecz się wyrównał a goście strzelili kontaktową bramkę. To było jednak za mało na dobrze dysponowaną drużynę Stali, która w ostatniej minucie ustaliła wynik spotkania. Do Sandomierza Stal pojechała jako jedna z trzech drużyn, które na tym etapie nie doznały jeszcze porażki. Początek meczu nie wskazywał żeby piękna seria mogła się skończyć. Mimo aż sześciu młodzieżowców w pierwszym składzie, Stal miała wyraźną przewagę, której nie potrafiła zamienić na bramkę. W drugiej połowie losy meczu zupełnie się odwróciły i gospodarze strzelili trzy bramki, Stal dołożyła tylko jedno trafienie i trener Pacholarz wraz ze swoimi podopiecznymi musiał pogodzić się z pierwszą porażką w tym roku - co ciekawe - była to porażka z drużyną, której w przeszłości był zarówno zawodnikiem jak i trenerem.

Po meczu w Sandomierzu Stal czekał kolejny wyjazd, tym razem do Lublina na spotkanie z Motorem. Faworytem byli gospodarze, którzy podrażnieni porażką w Sieniawie chcieli jak najszybciej wrócić na zwycięską drogę. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, jednak po przerwie Motor zdominował gości z Kraśnika i zdecydowanie zwyciężył. Takim przebiegiem mecz szczególnie zaskoczony nie był trener Pacholarz:
- Przyjechaliśmy do Lublina z chęcią sprawienia niespodzianki. Wiedzieliśmy jednak, że Motor szczególnie u siebie jest groźnym przeciwnikiem i generalnie w tej rundzie spisuje się bardzo dobrze. Przez pierwszych 30 minut meczu wyglądaliśmy dobrze. Może nawet aż za dobrze, bo toczyliśmy równorzędny pojedynek z Motorem i moi zawodnicy poczuli się zbyt pewnie. Uważam, że ten wynik jest troszkę za wysoki, ale z drugiej strony my nie stworzyliśmy żadnej sytuacji. Kilka strzałów i dośrodkowań to za mało, żeby z Lublina wywieźć chociażby punkt.

Po dwóch wyjazdowych porażkach Stal liczyła na przełamanie na własnym boisku. Przeciwnikiem było dobrze dysponowane w ostatnim czasie KSZO. Od pierwszego gwizdka zaatakowali gospodarze, którzy nie potrafili wykorzystać swoich okazji. Zmarnowane szanse szybko się zemściły i jako pierwsi gola strzelili goście. Przed przerwą Stali udało się wyrównać. W drugiej połowie dobre okazje stworzyły obie drużyny, jednak to goście strzelili jedyną bramkę w tej części, która zapewniła im trzy „oczka”.

Mecz w Rzeszowie będzie dla Stali z Kraśnika próbą przerwania passy trzech porażek z rzędu. Wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że jeśli nawet się nie uda, to w Kraśniku nikt nie będzie miał większych pretensji, a powtórzenie remisowego wyniku z ubiegłej rundy byłoby wręcz niespodzianką. Mecz ten będzie także bezpośrednim pojedynkiem dwóch najlepszych strzelców tego sezonu, po stronie Stali Kraśnik Rafał Król (14 bramek), a po stronie gospodarzy Tomasz Płonka (16 bramek).

Runda wiosenna 2019:
10.03.2019 Avia Świdnik - Stal Kraśnik 0-0
17.03.2019 Stal Kraśnik - Soła 1-0
23.03.2019 Spartakus Daleszyce - Stal Kraśnik 0-0
31.03.2019 Stal Kraśnik - Podlasie 3-1
06.04.2019 Wisła Puławy - Stal Kraśnik 2-2
10.04.2019 Stal Kraśnik - Czarni 0-0
14.04.2019 Hutnik - Stal Kraśnik 1-1
20.04.2019 Stal Kraśnik - Sokół 3-1
27.04.2019 Wisła Sandomierz - Stal Kraśnik 3-1
01.05.2019 Motor - Stal Kraśnik 3-0
05.05.2019 Stal Kraśnik - KSZO 1-2

 

REKLAMA
reklama